Lowcakur - 2010-03-29 13:45:04

Taa bede tutaj zamieszczac krotkie, ciekame i mam nadzieje ze zabawne historyjki, ze swiata heroes3

Oto wstęp do dziejow, dzielnego i walecznego woja Lowcakur. :D


Oto ma ciezka historia.
Urodzilem sie na granicy Eofolu i Nighonu. Jadlem tylko kury chore na grzyba poniewaz nie bylo nic innego do jedzenia. Zamieszkalem w miescie ,o ironio Kurogrodzie.
Poznawałem tajniki i sztuczki związane z magią, patroszeniem i zjadaniem jencow zamiast kur, do czasu. Pewnego dnia, niczym nie różniącego się od innych, do miasta przybiegł nasz zwiadowca. Okazało się, iż ogromna armia paskudnych uchlanych w trupa ludzi i wiecznie najaranych elfow maszeruje z zachodu. Ich ślady znaczyły śmierć ogien i puste butelki po piwie i winie, walka była nieunikniona. Wszyscy zdolni do walki zostali zmobilizowani, łącznie ze mną, była to pierwsza walka w moim życiu( nie wliczajac walki z brudnymi goblinami ale to sie nie liczy) walka o mój dom. Obie strony walczyły za żarcie i piwsko ale ich bylo wiecej i mieli lepsze sterydy niz my. Miasto broniło się 60 dni, 70 dnia mialo podobno miało upaść. Wtedy opuściłem swój posterunek i pobiegłem do domu publicznego by wyszalec sie za wszystkie czasy. Wparowałem do niego i zamowilem 10 na raz. W jednym tylko celu. Zapomniec o bitwie na murach i no cuz... zrelaksowac sie. Wybieglem dopiero wtedy, gdy zobaczylem ze pracuje tam moja dziewczyna. Zalozylem moja swietna i wypolerowana zbroje z koziego futra, zapialem pseudoskorzany pas, i przypasalem do boku palke z metalu. Czulem sie grozny niczym wsciekly smok i uzbrojony jak minotaur. WROAGHHHHHHHHHH! Wypruje im flaki! No poszedlem i milo nie bylo. Dostalem widlami po lbie od jakiegos obsmarkanego chlopa. Jednak te chlopy nie sa takie slabe... Zobaczylem mozg wyplywajacy z mojego lewego ucha. "Oj niedobrze" krzyknalem i popuscilem ze strachu. Okazalo sie ze to nie moj mozg, ale hajdawery i tak walily i lepily si do ciala. Nie czulem sie sam, smoki tez postraly sie ze strachu. Szturm zostal odparty. Wszedzie byly poodrabywane czesciciala. Mury byly czerwone od posoki. I od gowienka tez... Flaki wisialy na basztach niczym chorogwie baronow. Utaplalem sie troche w krwi, przewiesilem flaki przez moje ramie, zalozylem zniszczona zbroje po zdekapitowanym minotaurze( jego topor takze) i wrocilem do zamku. Wszyscy patrzyli na mnie z respektem, poniewaz bylem caly uwalany w krwi i szczynach. Zostalem bohaterem. Me imie teraz brzmi Lowcakur von Hackenfleisch ( zwany takze Gunnar ) Jeszcze wam pokaze...

Olórin - 2010-03-29 17:17:57

Niezłe, bardzo komediowo zrobione  ;)

Xeno - 2010-03-29 20:06:16

A dla mnie się nie podobało. Zbyt przegięte a momentami żałosne. Nie ma się z czego śmiać, bo nawet "wojownik" sra w gacie no to już wstyd. A smoki nie srają przed nikim ze strachu.

GiBoN - 2010-03-29 22:17:51

Co do smoków to nie wiem, żadnego nie spotkałem. Chciałeś żeby było śmiesznie i przegiąłeś. Wyszła straszna amatorszczyzna trzeba przyznać, pamiętaj, że wszędzie są granice dobrego smaku i nie zawsze głupie = śmieszne. Mam nadzieję, że następne opowiadanie będzie miało więcej humoru, a mniej głupoty :).
Pozdro

Lowcakur - 2010-03-30 07:36:09

Moze i tak :D W szkole nie moglem tak pisac, to teraz sobie odbijam "stracone" lata :D

Sauron - 2010-03-30 10:32:13

Za dużo srania, jak na mój gust. :D

Lowcakur - 2010-03-30 16:27:24

Lubie przesrane historie i gównianych bohaterow. Ogolnie gowno nas otacza, wiec mowmy o gownie. Apropo srania, to tak naprawde wygladaly bitwy. Wszyscy szczali ze strachu i walili kloca z bulu :D
EDIT:Aha i sporo srania bedzie w nastepnych czesciach sagi o Lowcakurze von Hackenfleisch z serii "Lowcakur von Hackenfleisch" :D

Oтeли Бурунди Arroyo Frio