Włosy koloru czerwonego, Mroczna, zabójcza dla życia całego. Ma wiele nienawiści i bólu do istot żywych, To wszystko przez smutkiem historie napełnionych. Spotykała pieska. Kochała i wiele zawdzięczała, Jednak chłopcy zabili zwierzę, a serce przeszyła strzała. Umieszczono ją w ośrodku tajemniczym. Wiele przeżyła, ale nie cofnie się przed niczym. Uciekła, zabijając wiele ludzi Tak się starała , tak się trudzi. Ma jakby dwie wyobraźnie, pierwsza w snach tańczy, Gdy druga kieruje ciałem i walczy. Zostawię wam tą postać tajemną, Sami zgadnijcie, kto jest tą piękną ?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Anioł mroku ukazuje swój blask cienia, Istnieje, zabija, tępi i świat zmienia. Goni w snach, jako żniwiarz potępiony, Niby duch krzykiem niewinnych przepełniony, Błąka się w umysłach naiwnych, Szukając cząstek dobra w duszach czystych. Tworzy koszmar, zabija marzenia, Niszczy wszelkie życiowe życzenia. Nikt go jeszcze nie pokonał, Czy będziesz pierwszy, czy pokonasz śmierć ?
|
Co prawda nie jest to wiersz, ale jako smaczek opublikuję. Miałem napisać balladę o smoku na podstawie przytoczonego fragmentu z książki o wiedźminie. A wyszedł mi rap, nie ma co - wczułem się :mrgreen: Objaśnię postacie: Kozojed - podrzucił smokowi wypchaną owcę - niczym Dratewka. Niedamir - lokalny król, ostrzy sobie ząbki na skarb jaki może posiadać smok. Hołopole - miejsce akcji. oreny - waluta dziewka - zamiast córa Koryntu/ kobiety lekkich obyczajów rzyć - odbyt chędożyć - używać stosunkowo pieprzu Zaczynamy:
Panowie i Panie słów zamienić bym chciał kilka otóż pod Hołopolem nie widziano żadnego wilka Otóż świtem bladym jęk owcy było słychać, Szybko wnet poczęła zdychać Cóż ją pożarło Ze skóry obdarło Cóż to za okropna gadzina Pancerz ma jak skamielina Ogniem wciąż bucha Spadł niczym zawierucha Pożarł owce, pożarł pasterzy A pijana nemu chłopu nikt nie wierzy! Zza mgły na bydło, kły swe szczerzy Bo bestia taka łacha na owce i dziewice Że razu pewnego spikował stare pannice Nigdy się tak nie uśmiałem przyjacielu Poczekaj zaraz powiem Ci o ballady celu Spikował baby, cuchnące ciuchy piorące, nikt jeszcze o tym nie powiedział bracie A chłopi robili pod siebie w gacie Król go nie ubije – jemu nie wypada Nawet gdyby zebrała się zbrojna czerada Tak nie łatwo ubić tego gada Najmijmy wiedźmina On się do tego idealnie nada Albinos po cichu się skrada Bo wcześniej mało kto wierzył w istnienie gada Zanim burmistrz wziął sprawy we własne ręce Plebs nafaszerował już ścierwo cielęce Składnikiem jest smoła, wilcza jagoda A nawet maści na czyraki im nie szkoda Mistrz szewski Kozojed miał pomysłów kilka Napchawszy, postawili ścierwo pośrodku stada Owiec zebrała się cała gromada Zaraz widać gada Runął, z nieba spada Gad miał w rzyci beczące owieczki Zaraz połknął zatrute cieląteczki Nażarł się i chędożony uciekł do swej kryjóweczki Za orenów kilka spuszczą cenę dziewki Tym bardziej, że owy skarb jest naprawdę wielki Ktoś na skarbie chce położyć łapę Niedamir to szczeniak, który jeszcze nie zaczął się golić Czy on mógł sobie na to pozwolić?
|