Deferdus - 2011-07-28 13:28:24

Do tej krótkiej opowieści, natchnęła mnie gra: "Call of Cthulhu: Mroczne Zakątki Świata". Może to co przeczytacie nie jest straszne, ale gra na pewno jest...


[…] Troll roztrzaskał się o ziemię, mam nadzieję, że już więcej takich stworzeń w tym strasznym domu nie spotkam, muszę uciec z tego potwornego miejsca, ale… drzwi się zatrzasnęły, jedyna droga jest przez strych.
    - Nigdzie nie widzę wejścia na górę, a dom jest gigantyczny, ma z 5; 6 pięter. Ale widzę jedne drzwi. Nie mam pojęcia dokąd prowadzą, ale zaryzykuję.
    Drzwi otworzyły się z wielkim piskiem, były bardzo stare, zanim zajrzałem do środka, przygotowałem broń, i uspokoiłem nerwy. Wpadłem do wnętrza pokoju z wrzaskiem i heroizmem, i nagle zobaczyłem straszną scenę. Przede mną leżał człowiek, ale nie zwykły, nie miał jednej nogi, jednej ręki, paru palców u drugiej, i połowy twarzy, na około niego było pełno martwych ciał goblinów i troglodytów. Gdy podszedłem do ciała człowieka, okazało się że ono żyje. Moje oczy przywykły do ciemności. Ten człowiek nie tylko nie miał paru kończyn, i połowy twarzy, ale również był ghulem! Odruchowo odeszłam metr od tej osoby, moją uwagę przykuły jego usta. Mówił coś! Na szczęście umiem czytać z ust. Najpierw to wyglądało jak bełkot, ale dopiero później udało mi się to wszystko odczytać:
- Nie dożyjesz… - przerwał głośnym kaszleniem – blasku dnia… - i umarł…
    Nie wiedziałem co o tym myśleć, jeżeli ghul tu jest, to co jeszcze?! Gdy wychodziłem z kuchni usłyszałem pisk, i trzask! Odwróciłem się, a tam otwarte przejście. W środku były drewniane schody. Są odrobinę spróchniałe. Sprawdziłem, czy będzie bezpieczne, jednak i tak mam wątpliwosci, zobaczyłem, że były nie dawno naprawiane, lub… niszczone. Wszedłem do środka gdy schodziłem, nie było już odwrotu, schodki się połamały, a wyjście zostało zasypane kamieniami, nie zostało nic innego, jak iść dalej... przed siebie…


Groza - Prawdziwa groza, która paraliżuje umysł, i sprowadza koszmarne sny, nigdy nie znika do końca... - H.P.Lovecraft


Rozdział 1

Akcja dzieje się w Yellowstone w roku 1925, kiedy wydarzenia z Jackiem Waltersem ucichły, zaczęły dziać się kolejne dziwne rzeczy. Podobno ludzie, zbliżający się do wysp Królowej Elżbiety, znikali w tajemniczych okolicznościach. Ludzie wymyślali różne dziwne legendy, takie jak ta:
    „W pewną dawną noc gdy Ameryka nie została jeszcze odkryta przez Krzysztofa Kolumba. Władały nią tajemnicze stworzenia. Niektóre te monstra nie miały nawet prawa istnienia. W pewnych zwojach odkryto słowa: „tajemniczy kontynent służy IM za siedzibę, ONI tam knują, ONI chcą nas zniszczyć, ONI planują to od wieków, i ONI nie zaprzestaną, dopóty nie zginie od ICH ręki ostatni z nas.” Słowa „oni”, „ich” i „im” zostały pogrubione, pochylone, podkreślone, i napisane dużymi literami. A w słowie „nas”, litery są mniejsze niż wcześniej. Teraz, gdy przejęliśmy tamte tereny, resztka z nich się ukryła na wyspach blisko Ameryki. Teraz mszczą się, zabierając naszych ludzi…” i możecie wierzyć lub nie, ale ludzie kupili tą bajeczkę.
    Sprawą tą postanowił się zająć doktor Edward Bush, który nie wierzy w te wszystkie durne historyjki. Postanowił wybrać się na te wyspy i zobaczyć je na własne oczy. Więc wyruszył…
    Pan Edward nie wiedząc czemu, był bardzo punktualnym człowiekiem, nawet gdyby na siłę próbował się spóźnić i tak by mu to nie wyszło. Tym razem był jednak zdenerwowany podróżą. Latał kółko po domu szukając wielu różnych rzeczy. Jak też niektórzy mówią, był zakręcony jak słój majonezu.
Gdy pojawił się na lotnisku była 10:04:
- Cholera! Znów punktualnie! – przeklną głośno.
Ludzie na ławkach równocześnie podziwiali samoloty, jak i przyglądali się panu Bush. Wszyscy dobrze znali naszego doktora. Na co dzień jest spokojny i miły. Zawsze o godzinie 13:25 po swoim obiedzie spacerował sobie po parku do godziny 14:00. O 18:00 zawsze brał prysznic, a od 18:30 do 20:00, czytał swoją ulubioną książkę jedząc przy okazji kanapkę z serem Cammembertem. Następnie do 21:00 ogląda telewizję, a następnie idzie spać. (Nie wiem czemu o tym wspomniałem, ale po prostu tak wyszło) Więc wiecie czemu wszyscy byli zdziwieni tym nagłym pośpiechem i przekleństwem.
    W końcu dotarł do samolotu, rozsiadł się wygodnie, wyjął swoje ulubione gazety: „Kurier Yellowstone” i „Przewodnik po paranormalności”. Oczywiście nie zapomniał swojej książki: „Mitologia Cthulhu”. „Następny przystanek: Chicago!” – pomyślał, i pogrążył się w lekturze.

Rozdział 2

- Hmmph??? – wybełkotał śpiący doktor Bush, kiedy zauważył, że samolot ląduje. Złapał się odruchowo fotela i pomyślał „Nie na widzę tego momentu”. Doktor bywał leniwy i uwielbiał spać. Zawsze zasypiał podczas podróży, dlatego nie prowadzi samochodu, chociaż miał prawo jazdy. Zwykle nie wyjeżdżał dalej, niż do większych miast w pobliżu, żeby załatwić kilka ważnych rzeczy. Jednak sprawa tajemniczego domu tak go zafascynowała, że nie mógł się powstrzymać.

Samolot wreszcie wylądował. Doktor stanął na twardym gruncie z ulgą. Wciągnął Świerzego powietrza, zabrał walizki i ruszył przed siebie. Musiał znaleźć jeszcze statek który ko przetransportuje na wyspę, która sam nie wiedział gdzie jest. Trzeba też znaleźć jakiś hotel w którym będzie mógł przenocować. Postanowił zapytać przechodniów o kilka rzeczy. Spotkał jakiegoś niskiego mężczyznę w czarnej czapce z daszkiem. Wyglądał na wędkarza.
- Przepraszam, czy zna pan jakieś miejsce na nocleg? – zapytał Edward.
- Jest dużo dobrych miejsc. Może pan iść do hotelu „Wellington”, prosto, 2 razy w prawo i w lewo. Jeżeli jest pan bogaty polecam hotel „Convenient Darkness”. To jest najlepszy hotel w Chicago. – odpowiedział wędkarz i ruszył dalej zanim doktor zdążył się pożegnać. Dlatego, że nasz bohater nie miał zbyt dużo pieniędzy, poszedł do pierwszego hotelu.

Gdy doktor wszedł do środka poczuł miły zapach zapiekanki. Zauważył, że jest strasznie głodny. Powąchał jeszcze trochę, i poszedł w kierunku, z którego wydobywa się ten zapach. Wszedł do dużej restauracji. Było w niej dużo gości i prawie każdy jadł zapiekankę. Usiadł na wolnym miejscu i zamówił to samo co inni. Wyjął z walizki książkę i zaczął czytać w oczekiwaniu na jedzenie. Wbrew pozorom nie czekał zbyt długo. Zamknął książkę i zabrał się do jedzenia. To była najzwyklejsza zapiekanka jaką można zrobić. Edwardowi pomimo to bardzo smakowała. Najadłszy się do syta, poszedł wynająć pokój. Gdy mu się to udało, bez namysłu od razu położył się do łóżka, żeby trochę odpocząć. Gdy spojrzał na zegarek, okazało się, że nadszedł czas drzemki. „Cudownie. Jak zawsze punktualnie” pomyślał, i od razu zasnął.

Mathias - 2011-07-28 18:33:10

Brzmi ciekawie, mam nadzieję, że dokończysz opowieść ;). A propo Cthulhu mam pewien interesujący artykuł: http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Bog … C5%9Bcicki :)

Deferdus - 2011-07-28 19:47:03

No bo Bodzio to jest Cthulhu. Wszystkie dowody na to wskazują. Opowieść będę kończył w wolnym czasie, a to, to jest dopiero prolog, jak pisze w temacie ;) .

Sauron - 2011-07-28 21:16:17

Trochę skąpe opisy pomieszczeń. No i to w końcu "on", "ona" czy "obojniak" bo w tekście tak jakoś na to wychodzi. To już cały prolog? Dopisz jeszcze parę linijek i będzie elegancko, bo jednak można dojść do wniosku że opowiadanie ma w sobie potencjał. Warto nieco więcej opisać emocje postaci, w końcu jak horror to straszymy, prawda?

Deferdus - 2011-07-29 11:01:46

Przecież napisałem, że będę uzupełniał. I to jest TYLKO PROLOG!!! Później będzie dodany pierwszy rozdział, w którym będzie płeć, wiek, imię, nazwisko i inne...

Nerevan - 2011-07-31 19:50:39

Deferdus napisał:

Do tej krótkiej opowieści, natchnęła mnie gra: "Call of Cthulhu: Mroczne Zakątki Świata". Może to co przeczytacie nie jest straszne, ale gra na pewno jest...

Straszna to może nie (w sumie nie grałem nigdy w nic, co by naprawdę mnie przestraszyło), ale tak gęstego, lepkiego i tajemniczego klimatu większość filmów i książek może zazdrościć. Ph’nglui mglw’nafh Cthulhu R’lyeh wgah’nagl fhtagn.

Koncepcja niezła, ale co mogę Ci poradzić: wooooolniej. Więcej logiki w interpunkcji, niektóre teksty powinny biec, ale czasami się tu chaos robi. Inaczej mówiąc: niektóre zdania wielokrotnie złożone powinieneś, zamiast katować przecinkami, rozbić na mniejsze, pojedyncze. Niezawodna formuła: przeczytaj ten tekst na głos zwracając uwagę na interpunkcję. Załapiesz gdzie, co i jak.

Uwaga jak u Saurona: raz bohater mówi o sobie jako facecie, raz jako kobiecie. Tu nie chodzi o jego tożsamość, jeno o sposób wysławiania się.

Ćwicz, ćwicz, ćwicz, w porównaniu z poprzednim tekstem widzę OGROMNY postęp, ale do ideału wciąż daleko.

Deferdus - 2011-08-01 19:16:46

Wymyślił by ktoś amerykańskie nazwisko do Edwarda? Pierwszy rozdział będzie dwa razy (i jeszcze trochę) dłuższy.

Mathias - 2011-08-01 19:26:25

Bush :)

Sauron - 2011-08-02 11:03:32

Cullen :P

Deferdus - 2011-08-03 09:27:03

Spoko, :P. Niech będzie Cullen. Albo może Bush. Pomyślałem, i zaczęło lepiej brzmieć :) .

Nerevan napisał:

Deferdus napisał:

Do tej krótkiej opowieści, natchnęła mnie gra: "Call of Cthulhu: Mroczne Zakątki Świata". Może to co przeczytacie nie jest straszne, ale gra na pewno jest...

Straszna to może nie (w sumie nie grałem nigdy w nic, co by naprawdę mnie przestraszyło)

O.o To jest jedna z najstraszniejszych gier o.O

Sauron - 2011-08-03 10:17:17

Tylko, najlepiej żeby zginął makabryczną śmiercią ;)

Deferdus - 2011-08-04 20:06:56

Sauron napisał:

Tylko, najlepiej żeby zginął makabryczną śmiercią ;)

Może zginie, ale się jeszcze zastanowię. A jak już to w psychiatryku, albo w innym podobnym miejscu (kuchni, czy coś takiego :P).

Nerevan - 2011-08-12 19:11:32

Deferdus napisał:

O.o To jest jedna z najstraszniejszych gier o.O

E tam. Strachu nie było, ale za to zaszczucie, panika, mania prześladowcza - ooo tak. Może to mnie, po wszelkich studiach grozy, niewiele już rusza. A jeśli chodzi o Mity Cthulhu - z dumą przyznam, że mam w jednym paluszku (o, a teraz w pokoju obok leży sobie Necromonicon rzekomego szalonego araba, który sobie powtarzam, bo wiele rzeczy z głowy uleciało)...

Swoją drogą, przy okazji tego tekstu można napomknąć o ogólnej idei strachu i grozy w literaturze. Uważam, że leżące wszędzie flaki, wyskakujące potworności i inne straszydła wbrew pozorom... niszczą klimat. Jeśli są podane jako coś pierwszoplanowego. Jako tło potrafią być ekstra, jeśli nie robi się z tego gore (polecam "Martwicę mózgu" Petera Jacksona - jeden z jego pierwszych filmów, w których w sposób genialny, a przy tym komiczny przerysował ten problem). Klimat w horrorach powinno się raczej opierać na tajemnicy, a zwłaszcza niepewności i niepokoju - świdrującym mózg, rosnącym napięciu, które nie ma punktu kulminacyjnego, rozładowania. W ten sposób powstały chyba najlepsze opowiadania z dziedziny horroru. Dla zobrazowania warto sobie przeczytać cokolwiek Lovecratfa (z mniej znanych polecam "Kolor z przestworzy" - totalna miazga - i "Muzykę Ericha Zanna") bądź... nie będę oryginalny, innym razem - Edgara Allana Poe. "Zagłada domu Usherów". Ten jeden tytuł wszystko wyjaśnia.

Deferdus - 2011-08-13 11:10:15

Nerevan napisał:

Deferdus napisał:

O.o To jest jedna z najstraszniejszych gier o.O

E tam. Strachu nie było, ale za to zaszczucie, panika, mania prześladowcza - ooo tak.

A co z spotkaniem z matką hydrą, lub Dagonem?

Nerevan napisał:

Swoją drogą, przy okazji tego tekstu można napomknąć o ogólnej idei strachu i grozy w literaturze. Uważam, że leżące wszędzie flaki, wyskakujące potworności i inne straszydła wbrew pozorom... niszczą klimat. Jeśli są podane jako coś pierwszoplanowego.

Chodziło ci o mój tekst?

Nerevan napisał:

"Zagłada domu Usherów". Ten jeden tytuł wszystko wyjaśnia.

Na pewno przeczytam.

Nerevan - 2011-08-16 20:23:46

Deferdus napisał:

A co z spotkaniem z matką hydrą, lub Dagonem?

A to właśnie nie. Z pewnością najlepsze momenty to ucieczka z hotelu na początku gry, starcie z tym... czymś w rafinerii Marsha (w ogóle rafineria była genialnie zrobiona) oraz oblężenie statku przez tych rybo-ludzi. Akurat Dagon to była pestka w porównaniu z hordami tych potworów, które dobijały się do drzwi, rozszarpywały załogę i przeciskały się przez każdą szczelinę - nigdzie nie można było się czuć bezpiecznym. Bomba. Hydra też była prosta do pokonania.
Dobra - ale spamowi stop. Chociaż z drugiej strony omówienie gry jako inspiracji... Mhm... spamu nie ma?

Chodziło ci o mój tekst?

Raczej ogólnie. Po prostu wykorzystałem fakt, że ktoś w końcu wstawił coś podchodzącego pod dreszczyk, więc grzechem byłoby nie skorzystać z okazji.
Czy popełnisz ten błąd, czy nie - to już zależy od dalszej części tekstu, bo teraz to trudno powiedzieć ;). Sam lubię czasami opisać dokładnie, co pacjent ma w brzuszku albo główce. Nie metaforycznie rzecz jasna.

Aż mnie nakręciłeś, żebym sam napisał coś horrowatego. Zwłaszcza, że wczoraj oglądałem "Nocny pociąg z mięsem".

Deferdus - 2011-08-16 20:30:01

Nerevan napisał:

Aż mnie nakręciłeś, żebym sam napisał coś horrowatego.

Cała przyjemność po mojej stronie. Mam nadzieję, że wstawisz to na forum, uwielbiam teksty z dreszczykiem (i gry również, przecież jestem graczem ;) )

Deferdus - 2013-02-22 21:56:16

Dodałem kolejny rozdział.

Przepraszam za double post.

Dostarczamy nasze szamba betonowe mapa fotowoltaiki