Tytul mowi sam za siebie.
EDIT: Moim jednym z wybrykow bylo to, jak z kumplami wynieslismy wszystko(krzesla, lawki, szafy) z klasy, i wystawialismy je na dwor.
Albo to, jak z maki robilismy "sciezki"(czyli cos ala rozsypnae dragi), i udawalismy nieprzytomnych. Szkoda, ze nie widzieliscie miny nauczycieli, zwlaszcza jak pierwszym naszym slowem bylo: Stary, skad masz taki towar?
Ostatnio edytowany przez Lowcakur (2010-07-02 19:00:34)
Offline
Obywatel
Pamiętam, jak raz napisałem sprayem na budynku szkoły: ,,DYREKTOR JEST PEDAŁEM". Ale były jaja .
Ostatnio edytowany przez Berserk (2010-07-07 01:04:14)
Offline
Rekrut
Mi się od razu przypomniało, jak raz na apelu szkolnym, w szkole podstawowej, trafiłem w panią dyrektor, korektorem... centralnie w czoło .
Ach... co to były za czasy... .
Offline
Obywatel
Magyar, a ja na przykład przypadkowo walnąłem higienistkę nożyczkami w plecy :x. Celowałem w kolegę...
Ostatnio edytowany przez Berserk (2010-07-07 01:04:33)
Offline
Hehe, podstawówka, zwłaszcza ostatnia klasa, obfitowała w "ciekawe" wydarzenia . Wiele było rutynowych, część to pojedyncze epizody.
1. Wyrzucanie kumplom plecaków i mundurków przez okno z 1. piętra - klasyka . Mnie zawieszono tę szmatę na karmniku ;p. No a ja kiedyś zrzuciłem kumplowi torbę i... ups... tam była antyrama na zdjęcie klasowe czy coś takiego... reszty możecie się domyślić
2. Kibel - miejsce całkowitego ogłupienia, zwłaszcza mojego, tam byłem w swoim żywiole . Opróżniałem śmietnik w kiblu, topiłem tę szczotkę do czyszczenia klopa... w klopie właśnie ... Raz zalałem kibel (wystarczyło odkręcić kran i przechylić na lewo/prawo o 90 stopni), na szczęście nikt się nie kapnął, kto to ;p. Najlepsze były akcje z papierem toaletowym - "serpentyny" po kabinach, topienie rolek w kiblu (w końcu musieliśmy przynosić własne )... Pamiętam raz, jak mój kumpel (ten, co mu tę antyramę szczaskałem, nawet jest tu zarejestrowany - to wilczur) obkleił papierem całą toaletę, a następnie... ukląkł i zaczął śpiewać kolędy O.O I to wszystko na oczach sprzątaczek, kompletnie zdezorientowanych . Co jeszcze tam było? "Chrzciny" (tego akurat nie lubiłem) szczotką do klozetu (tą, którą topiłem) wodą z moczem, rzucanie tą szczotką z kabiny do kabiny (taka siatkówka ;p)... Ostatecznie dwóch pacanów rozlało atrament po kabinach, mieli się za nas "zabrać", ale to już był czerwiec, więc nie mieli jak za bardzo nawet śledztwa przeprowadzić .
3. "Papieżaki" - plik kartek papieru + klej i pod ławkę ;p.
4. Szczelanie rurkami długopisów kulkami na sufit, ściany, no i teacherów (w tym nie brałem udziału, bo nie chciałem psuć sobie długopisa ).
5. "Papu-Papu" - to było moje ulubione zajęcie, z którego zasłynąłem (a potem mieli mi obniżyć zachowanie ). Pod oknem v-ce dyry stały te wielkie śmietniki metalowe. Zbierałem chłopaków i podnosiliśmy klapy, a następnie... łup! I awantura .
6. Akcja ,,Blokada Drogi" zwana również ,,Blokadą Leppera" - jeden z w/w śmietników z kumplem (wilczurem - wiadomo ) wzięliśmy i postawiliśmy na środku ulicy. Ale wtedy złapał nas woźny PREDATOR i obiecał (nie on pierwszy) minus 20 punktów (równowartość minus 200). Ale skończyło się ofc. na straszeniu ;p.
7. Seria ,,Hasiok Ranger" - znowu śmietniki w akcji. Tym razem jeden z nas siadał na nim, a reszta pchała z górki... prosto na boisko. Oczywiście, nie byliśmy takie kozaki, żeby to robić w trakcie lekcji, tylko dopiero później. Ale i tak niezłe zdziwko mieli ludzie...
8. Wrzuciliśmy raz z kumplem (domyślacie się, którym ) śmietnik do szkolnej piwnicy (nie ten wielki sprzed okna v-ce dyry! Tylko taki zwyczajny, mały metalowy). Powtarzaliśmy to potem ze 2-3 razy.
9. Szkolna szatnia - chłopaki mieli malusieńką klitkę, żeby się przebrać. Znajdowały się tam krany. Mathias raz je odkręcił, przechylił o 90 stopni i... zalał szatnię . Nie powtarzałem już tego jednak potem, bo niektórzy chcieli na mnie nakablować... Frajerzy
Pamiętam jeszcze parę grzechów, ale wolałbym ich tutaj nie zdradzać, bo jeszcze mnie ktoś zwinie na komendę . W każdym razie - to były czasy . W szkole się wyszaleć, a potem na forum nie musiałem się wyżywać na userach . Chyba tego mi teraz brakuje - takiego relaksu w postaci szkolnych szaleństw. No ale jak tu coś zwariowanego uczynić w klasie nudziarzy, wśród masy konfidentów, no i przede wszystkim z zablokowanymi kiblami dla palaczy z liceum?
Offline
Obywatel
Takie wybryki są dobre, żeby się wyżyć. Tak, nauczyciele to świetny materiał na manekina
Ostatnio edytowany przez Berserk (2010-07-07 01:04:54)
Offline
Ja raz strzelałem skoblami los chciał, że strzelałem do pierwszej ławki, obok otwartego okna, a nauczycielka była młoda i miała spory dekolt, no i strzeliłem. Patrzę, a skobel zmienia swoją trajektorię i wpadł prosto między cycki, strzał za 100 pkt. ja ze śmiechu z krzesła spadłem. Wynoszenie ławek na schody i do kibli, chowanie ludzi do skrzyń na wf, a następnie przesuwanie jej przez pól sali, najróżniejsze zabawne teksty, podpalanie ławek i klamek, rzucanie krzesłami, spanie, przychodzenie w stanie hmm..."niewyjściowym". Albo fajna akcja była jak kumpel zrobił samolot, którym rzucaliśmy i walnął w nauczycielkę, ona do mnie "ten samolot nawet dobrze nie lata", na co ja" bo F16 stracił właśnie prawy silnik", albo picie wina na lekcji. Lub podchodzę do nauczyciela wf w gimnazjum i mówię " Co dostałem z biegania? I mam uwagę za przeklinanie?", a on "Nie masz, a z biegania masz 5, bo się zatrzymywałeś", na co ja" Co Pan pir*oli, jak to ku*wa zatrzymywałem, przecież każdy potwierdzi, że się nie zatrzymywałem", "masz 5", "ja pier*ole, mogę iść już do domu?". Albo na warsztatach nie mieliśmy nic sensownego do roboty to wzieliśmy gazetę telefon i zaczeliśmy dzwonić na ogłoszenia towarzyskie, kumpel dzwoni i mówi "Dzień dobry, ja w sprawie ogłoszenia, za ile pani opier*oli gałę?", ona "za 80 zł", "a ile za noc?", "1800", " o ch*j, w takim razie pozdrowienia z <nieważne>, jeb*ć czarnych Słupsk, do widzenia". Było dużo więcej akcji, ale nie będę się rozpisywał .
Offline
Generał
Hmm, kilka zbrodni się popełniło, zobaczmy:
1) podstawówka to niestety nie bardzo, mógłbym mieć troszkę lepszą klasę, bo byli konfidenci, choć wyścigi sprinty, zamykanie się w szafkach, kiblach i zabawa w chowanego jak najbardziej występowały, bo nie chciało nam się obuwia zmieniać by wyjść na dwór. Ja tam zawsze miałem dobre kryjówki, a jak sam dyżurowałem to przymykałem oko, ale nie za darmo. Raz jednego kolegę w szafce zamknęli: zapomnieli go wypuścić i siedział tam parę lekcji
2) gimnazjum- tutaj dużo lepiej, eskalacja szaleństwa (zła też ), na środku klasy z kumplami zabawialiśmy się w Dragon Balla (tekst był taki- to jak? robimy kame-ha-me? odpowiedź: ok) więc jak nauczyciele wchodzili do klasy, to widzieli regularne boje toczone w epickim stylu różne przedmioty latały w powietrzu, a meble doznały przesunięcia w różne miejsca. Oprócz tego w różnych okolicznościach śpiewanie głupich lub mniej głupich piosenek, ktoś zatykał kible szczotkami, chłopaki lubili kręcić dziewczynom loki (znienacka ) oraz latem, gdy woźny kosił trawę, za pomocą kabla podcinaliśmy różnym personom nogi. Rozkręcaliśmy hazard, sprzedawaliśmy za kasę różne znalezione przedmioty, w karty graliśmy sami ze sobą lub z naszymi dwoma księżmi (ksiądz, nie wiem czy dobrze odmieniłem ), jeden ksiądz nie miał stawki, by wejść do gry (poker) więc postawił dużą, piękną główkę kapusty
szkolne mundurki, prezent od Giertycha- u nas były bez żadnych znaczków i naszywek, więc musieliśmy je ozdobić Szybko pojawiły się pentagramy, swastyki czy piękny napis "SATAN IS MY MASTER"
3) liceum- okazji do wygłupów niby nie ma, ale są. Chociaż to nie to samo, co wcześniej. Głupoty mają głównie charakter słowny, choć lubimy rozkręcać hazard na lekcji lub ustawić kilka ławek i rozegrać kilka meczy ping-ponga. Lubimy też razem z naszym nauczycielem wf zaczepiać dziewczyny i mówić jakie są z nich laski (połowa maja i czerwiec nadawały się do tego najlepiej, bo ciepło to i więcej widać ), oprócz tego kilka mniejszych rzeczy.
Offline
Obywatel
No, no, no, ale z was łobuzy . Jakbyśmy chodzili razem do szkoły, to by dopiero była akcja .
Ostatnio edytowany przez Berserk (2010-07-07 01:05:17)
Offline
U mnie to wybryki się raczej w szkole nie wydarzały, no może po za wyrzucaniem krzeseł przez okna, wkładaniu szpilek w zamki od klas, czy rozpalaniu ognisk w klasach, ale to były szczególne sytuacje
Na wf też było sporo takich trafień nauczyciela w głowę, szkoda tylko, że to była piłka od kosza, bo tak niefortunnie kopnąłem
Najlepszy myk jaki zrobiłem to zmiana nazwy miejscowości na znakach "Chojno" -Pierwsze "o" zamieniłem na "ó" Wiadomo co wyszło
Offline