Generał
To znaczy? Nie rozumiem, jak się manifestuje "bycie metalem w głębi serca".
Czy trzeba nosić najlepsze, ultra markowe i najnowsze ciuchy? Czy trzeba wymalowywać się na trupa? Czy trzeba straszyć ludzi jak to my kochamy Szatana, wydawać różne dźwięki i bawić się w stereotypowe czarne msze? Nie, wystarczy, że lubisz tę muzykę, chętnie jej słuchasz, zgłębiasz nowe kierunki (które mogą Ci się nie spodobać, ale poszerzamy horyzonty). Nie popadać w skrajność po prostu. Modne ciuchy nie uczynią z Ciebie kogoś, kim nie jesteś. Może ciężko zrozumieć ten mój opis, chyba dość mętny.
Mhm, to ujmę to inaczej: syndrom "metalowego" (czyli zamkniętego) łba. Często, gdy rozmawiam z metalowcami o muzyce, to jeśli coś nie ma przypinki "metal/rock" to z góry jest uznawane za beznadziejne. A niech, broń Boże, coś zawiera elementy elektroniki bądź nią bezpośrednio będzie... (paradoksalnie narzekają na electro i techno, a sami słuchają Rammsteina, który nie kryje swoich inspiracji muzyką house, co zresztą wyraźnie słychać ;>)
Słynny tanz metal? Nie widzę w tym nic złego, zawsze coś nowego, gdyż taki czysty industrial to trochę inna sprawa. Wybaczcie, ale specjalnie w industrial nie siedzę, muszę to uzupełnić.
Jeszcze zależy, jaki. O ile większość black/death mnie drażni, a grindcore przyprawia do mdłości, to stary, luzacki heavy (który nota bene jest po prostu hard rockiem granym w tonacjach molowych, przynajmniej z początku) pozwala się wyluzować i odprężyć, thrash daje zastrzyk energii, doom wprowadza w niesamowity nastrój, zaś metal progresywny, sludge i post-metal to dla mnie pokazy wirtuozerii i muzyka pełna ambicji.
Chillout? Zapodaj kilka kapel i nurtów, bo ciekawy jestem.
Stare dobre lata 70. i 80. luzackość i przebojowość. Tak jakoś przypomniał mi się zespół Lordi (który tymi czasami się inspiruje) i zdałem sobie sprawę, że gość z mojego avka nawet mi Mr. Lordiego przypomina (kiedyś widziałem jak otworzył skrzydła, to wypisz wymaluj mój avek ;> )
Offline
Nie chce mi się cytować.
Akurat w co ktoś się ubiera to mnie najmniej obchodzi, Tyś wyskoczył z markowymi ciuchami. Jeśli "metal w sercu" to tylko słuchanie takiej muzyki to tak ja, jak i 98% moich znajomych musi być zatem metalami... Choć sporo z nas stricte metalowcami gardzi. Nie opowiadaj mi bajeczek o ich tolerancji muzycznej, bo już to niejednokrotnie przechodziłem zbierając zaszczyty, iż nie znam się na muzyce, bo uważam Iron Maiden za najwyżej średni zespół, a Megadeth przekładam nad Metallikę, a i tak ich wszystkich Isis zjada na śniadanie... (z czego 80% metalowców nawet o Isis nie słyszało ).
Nic do nich nie mam, sam przez pewien czas byłem zapalonym metalowcem, ale obecnie nie widzę w tym sensu i nawet się tego wstydzę.
Do tanz metalu nic nie mam, choć sam bym tego nie słuchał. A industrial to ogółem nie moja bajka, wolę ambient.
Dobra, ja już kończę, bo to nie miejsce. Sorry Visittia.
Ostatnio edytowany przez Nerevan (2011-05-20 20:05:00)
Offline
Nerevan napisał:
Jeszcze zależy, jaki. O ile większość black/death mnie drażni, a grindcore przyprawia do mdłości, to stary, luzacki heavy (który nota bene jest po prostu hard rockiem granym w tonacjach molowych, przynajmniej z początku) pozwala się wyluzować i odprężyć, thrash daje zastrzyk energii, doom wprowadza w niesamowity nastrój, zaś metal progresywny, sludge i post-metal to dla mnie pokazy wirtuozerii i muzyka pełna ambicji.
Chillout? Zapodaj kilka kapel i nurtów, bo ciekawy jestem.
Szczerze mówiąc nie znam się na jego rodzajach, co zrozumiałe, ale jedyne "rockowe brzmienia jakie mi podchodziły to link in park i kilka innych pojedynczych numerków jak np. paper wings- rise against, jeżeli nie trafiłem to wybaczcie, ale jak już mówiłem, nie znam się.
Offline
Nic dziwnego, podgatunki metalu mogą być liczone w dziesiątkach, jeśli nie setkach i sam większości jeszcze nie ogarnąłem . Czasami to całe szufladkowanie irytuje, ale z drugiej strony jest naprawdę spora różnorodność, bo po prostu każdy inny gatunek da się zespolić z metalem... (Tak, słyszałem kiedyś o takim tworze jak pop-metal, ale dziękuję, postoję).
Linkin Park to bodajże rapcore, Rise Against to taki... mhm... misz-masz punku, hardcore'u i alternatywy? Trudno powiedzieć, nie słuchałem ich, znam z opowieści. Czyli, jak na "nieobeznanego" trafiłeś dość blisko.
By the way: jak mi kumpel kiedyś puścił grindcore'ową ekipę Porky Vagina to myślałem, że się popłaczę... ze śmiechu.
Offline
GiBoN napisał:
kilka innych pojedynczych numerków jak np. paper wings- rise against, jeżeli nie trafiłem to wybaczcie, ale jak już mówiłem, nie znam się.
Ta piosenka jest świetna Jedna z moich ulubionych Rise Agaist, ale przesłuchałam całą dyskografię (oprócz nowej płyty) i niemal wszystkie utwory uwielbiam.
Nerevan napisał:
Linkin Park to bodajże rapcore, Rise Against to taki... mhm... misz-masz punku, hardcore'u i alternatywy?
Linkin Park, za dawnych czasów, podchodziło pod hard rocka, metal alternatywny plus łączenie tego z rapem ładnie wychodziło (no, w końcu "In the end" to moja ulubiona ulubiona nadal jest, nawet jeśli za linkinami na stan obecny już nie przepadam). Obecnie nie wiem co oni grają, chyba pop albo coś. Wiem, że nie to co kiedyś. A Rise Against to hardcore głównie, troszku punku, czasem leciutko metalem powieje
Offline
Linkin Park za dawnych czasów było hard rockowe? O.o Nie wiedziałem, chyba muszę sobie zobaczyć ich pierwsze wyczyny. Oczywiście zakładam, że to nie jest hard rock w stylu G'n'R albo Van Halena, aż tak optymistyczny nie jestem. Ja zawsze uważałem ich za ubogich krewnych Rage Against The Machine (ta kapela z kolei jest wybitna, jeśli chodzi o łączenie ostrej gitarowej jazdy i rapowania).
Offline