Obywatel
Historia1. To było całe ileś tam lat temu mój pradziadek wracał jak zawsze z pracy. Droga wiodła przez las. No i idzie tak idzie aż tu nagle coś białego mu na drodze wyskoczyło. No to zajął się modlić. ZjawA nie zeszła z drogi. W takim razie wziął kija i dalej się modli. Nareszcie podchodzi do tego wali kijem krzycząc przy tym-A MASZ TY SKUR*****U. a następnie uciekł do domu.
Napiszę więcej tylko że później wy też piszcie co was lub innych straszyło.
Offline
Któregoś dnia siadam sobie na ciepłej desce klozetowej... I zdaję sobie sprawę, że mieszkam sam.
Offline
Obywatel
H2. Pewnego razu jestem sobie z bratem w domu i wieczorem poszedłem się wykąpać. Nagle gdy już kończyłem coś zapukało myślę ze że sobie robi mój brat żarty. Za jakieś 13sekund znowu coś zapukało zacząłem się drzeć na niego że jak wyjde to dostanie w łeb i koniec. Poszłem do niego ale mówił że nic nie robił. Uwierzyłem mu bo poznam kiedy kłamie.
H3. Poprzedni właściciel domu mojego kolegi widział jak się przebudził w nocy jakąś zjawe przy łóżku.
H4. Pewnego razu byłem u koleżanki. Siedzimy gadamy aż nagle tematy nam się skończyły i nagle(w pokoju stała gitara) coś dryndnęło? Strunami.
H5. Byłem u kolegi i było słychać jak coś tupie/chodzi na strychu. Wuja wziął drabinę i pszeszukaliśmy cały strych bez skutku. Walenie powtarzało się przez tydzień i ustało.
H6. Moja siostra była se sama w domu i widziała w lustrze jak za nią idzie jakiś stary dziad.
Jak coś mi się przypomni to napisze. A tak a propos co to są dokładnie orby? Wiele razy spotykałem się z tym słowem ale nie wiem co to znaczy.
Ostatnio edytowany przez oumen (2016-03-14 19:31:53)
Offline
Orb to jest plama na zdjęciu, która powstaje z powodu użycia lampy błyskowej i odbiciem się światła od np. kropli deszczu. Niektórzy uważają orby za uwiecznione zjawiska nadprzyrodzone, prawdopodobnie mylą się jednak, bo to po prostu coś takiego jak na zdjęciu poniżej:
Offline
Obywatel
No dobrze ale mój kolega jak zrobił zdjęcie na cmentarzu to z orbów ułożyła się jakaś postać.
H7. Jak mój tata szedł w kawalerkę do mojej mamy to przechodził koło rowu pancernego który jest po drodze i słyszał jak ktoś krzyczy z przerażenia tak jakby go mordowali. Koło tego rowu zawsze straszy np w poniższych historiach.
H8. Mój wujek szedł nad ranem do pracy i koło pancernika coś dzwoniło łańcuchami.
H9. Do mojej babci przychodziła taka babka i pewnego razu się zagadały tak że była już noc. Ta babka zaczęła już wracać. Kiedy była koło pancernika to słyszała jak jedzie wóz więc zeszła na bok ale kiedy koło niej przejeżdżał to aż ją przewróciło.
H10.W nocy podczas której zmarł mój pradziadek przewróciła się choinka(to było w wigilię) i obudziła się moja siostra i mama to moja mama zaczęła coś tam sprzątać a siostra zauważyła małego chłopczyka siedzącego na jej łóżku. Zaczęła na niego krzyczeć bo myślała że to ja i zawołała mamę. Chłopiec zniknął a gdy mama przyszła i siostra powiedziała że to ja moja mama widziała że spałem cały czas.
H11. Mój wujek jak był młody to szedł czytać książki do altany na dwór. Gdy wracał do domu coś się zaświeciło myślał ze to kot ale nagle to się rozrozło w pół metra w szerz i dwa wzdłuż. Wujek zaczął krzyczeć i jak jego rodzice przybiegli to to coś znikło.
Naprawdę nikogo nic nie straszyło? napiszcie coś.
Offline
Obywatel
To są twoje prawdziwe historie czy zmyślone? Bo trochę tego dużo, chyba że serio taki przesądny jesteś : ).
A sam to nie wiem czy kiedyś duchy mnie straszyły. Może będzie jeszcze okazja : ).
Offline
Obywatel
Nie zmysliłem tego. Przesądny nie jestem ale wierzę w duchy. Ponieważ Bóg też jest duchem tak samo anioły oraz upadłe anioły które kuszą straszą i opętują ludzi. Jednak jeśli ktoś jest wierzący jeśli regularnie chodzi do kościoła spowiada się oraz przystępuje do komunii św. jest odporny na działanie złych sił. Niestety mnie kiedyś straszyło. A to jest oznaka że zbacza się z właściwej drogi. Postępowanie pokrótce opisane powyżej jest ochroną i podpowiedzią dla ludzi.
Offline
Obywatel
Ja też wierzę w duchy. Sam jestem wierzący i błąkające się duchy, szatan, Bóg, anioły istnieją według mnie.
Ja jedynie czasem mam porąbane sny (o ile pamiętam je, bo 90% zapominam). To też może być oznaka działania sił ponadludzkich.
Offline
Generał
Śmieszni jesteście z tymi swoimi duchami i złymi siłami. Prawda jest taka, że bywają ludzie gorsi od wszystkiego co może wam zaoferować świat nadprzyrodzony. Straszące upiory oraz demony są i będą najmniejszym z waszych zmartwień. Święty Kościół, dobre sobie. Tworzą go ludzie, którzy mają te same słabości co wszyscy. Ja osobiście uważam, że nie potrzebuję ich do wmawiania mi rzeczy. Wszyscy mamy jakieś własne, osobiste połączenie z Bogiem czy swoim Aniołem Stróżem dla przykładu i mi to wystarczy. Działanie wszystkich religii polega na mniejszym lub w większym stopniu łączeniu się w wspólnotę, tworząc kolektyw. Odrzucając własną indywidualność na rzecz podporządkowywania się zarządzeniom wyższej instancji guru, kapłana, mułły, bramina czy kogo tam jeszcze, którzy wykładają nam drogę do zbawienia i zalecają na kogo głosować w przyszłych wyborach oraz gdzie oddawać pieniądze. Spasuję.
Marzenia senne są z kolei naturalną częścią ludzkiego snu, choć zwykle ich nie zapamiętamy. Następują one w fazie REM, które o dziwo jest bardzo aktywną fazą. Mózg tak jak komputer, przechowuje tony informacji, które trzeba sobie uporządkować. Stąd masowe przewijanie przez nasze wspomnienia i to co się wydarzyło. Dodatkowo, bardzo szybkie ruchy gałek ocznych. Gdy takiej śpiącej osobie podniesiecie powieki to zobaczycie, że gałki będą się kręcić. Stąd są też osoby, które śpią nawet z otwartymi oczami. Nawet mój kuzyn gdy był bardzo zmęczony miał wpółprzymknięte oczy i potrafił tak sobie drzemać.
Nawet ludzie w stanie śmierci klinicznej którzy twierdzą, że widzą tunel światła. Jest to po prostu reakcja wyłączającego się mózgu, któremu szkodzi brak dopływu krwi, a przez to dotlenienia. Chodziło też o coś z pręcikami czy czopkami ale prawdę mówiąc tego kawałka już nie pamiętam. Nikt nigdy nie widział co jest po drugiej stronie i wrócił by o tym opowiedzieć. Niestety, drugi wymiar niechętnie zdradza swoje tajemnice.
Offline
Obywatel
Nie zamierzam z tobą dyskutować na ten temat. Sam odpowiesz za swe grzechy.
Offline
Obywatel
Oczywiście, że nie można przesadzać z tym, że za każdym razem takie czyny się zdarzają. Nauką można wszystko tłumaczyć, bo nie istnieje tam "coś z niczego" czy religia i wszystko musi być logiczne. Jednak, nie wiemy dokładnie czy to nie Bóg zesłał np. daną chorobę na kogoś za jakieś grzechy czy nie. To nie musi być od razu apokalipsa, latające słońce czy niezrozumiałe uzdrowienia. To mogą przecież być rzeczy całkiem normalne, bo my już wiemy jak powstały, ale kto zrobił - z nauki się nie dowiemy, bo to niemożliwe.
Słowo "śmieszni" niezbyt pasuje tutaj. Na całym świecie jest setki, jeżeli nie tysiące wierzeń, wiar, które mogą się wydawać bardzo dziwne i głupie, bo wykluczają je nasze własne poglądy, wierzenia. Które są prawdziwe? Prawdopodobnie dowiemy się dopiero po śmierci.
Offline
Za bardzo się napinacie, jak chcecie pogadać o swoich poglądach religijnych, to jest na to temat w Sali Idei. Ale jak już się rozwinęła rozmowa, to nie wypada jej brutalnie przerywać, natomiast nie zaszkodzi rzucić parę zdań od siebie.
Po pierwsze należy sobie uświadomić, że nauka jest wyłącznie pewnym modelem, którego celem jest wyjaśnienie poszczególnych zjawisk, ale w ramach tego modelu. W żaden sposób nie kłóci się ona z istnieniem tzw. sił nadprzyrodzonych, boskich czy metafizycznych. W nauce wszystko jest logiczne (mniej lub bardziej pozornie), ponieważ tezy budowane są na podstawie modelu, opartego na konkretnych założeniach (dogmatach naukowych, analogicznych do dogmatów religijnych), a więc mówiąc wprost nauka jest tak konstruowana, aby była wewnętrznie idealna, ale niekoniecznie zawsze w 100% zgodna z rzeczywistością. Najlepszym przykładem jest młócenie na fizyce w kółko ruchu jednostajnie prostoliniowego, który w praktyce niemal nigdzie poza próżnią nie zachodzi. Z kolei przykładem dogmatów jest pojęcie zbioru w matematyce czy zakaz dzielenia przez zero - tego się definiuje, z tym się nie dyskutuje, tylko przyjmuje "na wiarę". Po co? Ano żeby model matematyczny się nie zawalił. Tak samo z teorią ewolucji - jest ona wywiedziona z logicznego rozumowania, jednak w dalszym ciągu nie istnieje dowód na bezpośrednie pochodzenie bodajże homo neanthertalensis od homo erectus, brakuje ogniwa w łańcuchu, mimo to jest on uznawany za prawdziwy - w tym miejscu także mamy więc przyjęcie pewnej kwestii na wiarę. Podobna sytuacja w przypadku bozonu Higgsa, który (jeśli od czasu mojej edukacji nic się nie zmieniło) został udowodniony wyłącznie matematycznie, ale nigdy empirycznie.
Powyższe przykłady nie mają na celu zdyskredytowania nauki, tylko pokazania, że ślepa wiara w nią jest równie "ograniczająca" jak fanatyzm religijny. W tym miejscu dochodzi druga sprawa - nauka myliła się wielokrotnie. Teoria geocentryczna to taki sztandarowy przykład. Teoria względności Einsteina z kolei spowodowała praktycznie przebudowanie całego naszego myślenia o fizyce. Stary model zawiódł, a Einstein zaproponował nowy, za który zresztą nigdy Nobla nie dostał (otrzymał go za drugorzędne w stosunku do powyższego odkrycie, czyli zjawisko fotoelektryczne), ponieważ jego teoria była zbyt innowacyjna. Tak więc nie tylko religie mają problemy z przyjmowaniem nowości, w nauce ten problem również występuje, tylko jest przykrywany masą teorii pośrednich, przy których przeciętny człowiek nieobeznany w temacie traci orientację.
Wreszcie dochodząc do konkluzji - pomijając już to, że świat zna wiele przypadków niewyjaśnionych do końca (wspomniane przez Ciebie, Sauronie, wyjaśnienie światła podczas śmierci klinicznej, jest jedną z hipotez, skądinąd chyba najsensowniejszą) i skrywa ogrom tajemnic, modele naukowego wyjaśnienia różnych przypadków są potrzebne nam jako ludziom w zrozumieniu świata, ale tylko w granicach naszych zdolności poznawczych. Tak jak kamilo67 powiedział, są rzeczy, które sobie opisaliśmy, ale to by było na tyle. Wiara w zjawiska nadprzyrodzone powinna być krytyczna, ale nie można z góry czegoś wyśmiewać, bo to samo w sobie jest ograniczające. Sam mam bardzo proste podejście do metafizyki - nie wykluczam istnienia, działania czy nawet nawiedzania przez duchy, natomiast nie szukam ich na siłę. Miałem w życiu sporo sytuacji dziwnych. Sny wbrew pozorom również nie są tak łatwo wyjaśnialne poprzez fazę REM i podświadomość (skąd np. takie sytuacje, kiedy w śnie widzimy ludzi i miejsca, których nigdy nie widzieliśmy, a później się okazuje, że one na serio istnieją?), choć oczywiście generalnie jest to odpowiedź na 90% przypadków. Dzieła Boga to oczywiście też kwestia wiary, jednak ja tę działalność widzę i uważam ją za dosyć pomocną i na dobrą sprawę widoczną, choć niekoniecznie "nadnaturalną" w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Miałem jeszcze trochę pisać na temat tych kwestii stricte związanych z Kościołem, które poruszyliście, ale ostatecznie zostawiłem te akapity w notatniku na inną okazję, bo jednak temat tego nie dotyczył. W razie czego zapraszam do Sali Idei, jeśli ktoś chce porozmawiać na ten temat szerzej.
Offline
Generał
Pewnie że nauka wszystkiego nie wytłumaczy. Sam osobiście byłem zaciekawiony okultyzmem. Wzięło się to po prostu od tego wciskania kitu, jaki robią różne wróżki np. na EzoTV choć nie tylko. Trochę mieszanka dziecięcego marzenia, że może jednak da się "ciskać fireballe" z przeczytaniem o kimś kto interesował się tym bardziej "profesjonalnie", akurat czystą naukę uważałbym za nudy. W końcu po co ta cała fantastyka, to może być jakieś ukryte pragnienie odkrycia czegoś nowego i niezwykłego.
Nie widzę nic złego w naukowym badaniu różnych zjawisk, rezultaty mogą być czasem bardzo interesujące. Ta ludzka ciekawość i pragnienie rozwoju dzięki któremu nie żyjemy w jaskini. Może tam wrócimy, no ale czas pokaże.
Cóż, może zostałem odebrany jako wyśmiewający, trudno się mówi. Zachęcam raczej do szerszego spojrzenia na sprawę. Cytując klasyka "chcesz przeżyć? Trzymaj się środka". Mój bulwers głównie dotyczy instytucji religijnych, których postępowanie ma zbyt często mało z religią wspólnego. Zresztą to co powiedziałem to prawda - więcej przykrości zaznamy od innych ludzi niż sił nadprzyrodzonych, stąd nerwy są nieuzasadnione.
Offline
Magia i metafizyka to bardzo ciekawe zagadnienia. Sam przyglądam się tej tematyce z zainteresowaniem, choć i ostrożnością.
Badania naukowe są bardzo cenne, ponieważ ułatwiają nam poruszanie się po świecie oraz korzystanie z jego zasobów, natomiast bardziej mi chodziło o to, że nie należy ich traktować jako prawdy absolutne, bo nie o to w tej zabawie chodzi.
Zgadzam się, że ludzie są okrutni, tylko nie do końca rozumiem, w jaki sposób przekładałoby się to na sprawy duchów, ich istnienia i działania. Będąc konsekwentny w swoich wierzeniach, iż ludzie wyposażeni są w dusze, nie mam problemu z uznaniem, że istnieją także dusze swobodne, bezcielesne (dobre i złe). Wydaje mi się to wręcz logiczną konsekwencją przyjętych założeń. A skoro uznaję możliwość ich istnienia, to również i działania na różnych płaszczyznach.
Wrócę w tym miejscu troszeczkę do tematu głównego, próbując w pewnym sensie połączyć podkreślaną przez Saurona ludzką podłość z okultyzmem i ewentualnymi siłami nadprzyrodzonymi (duchami). Otóż już parę razy wspominałem na forum o satanistycznym rytualnym mordzie, który miał miejsce w moim mieście pod koniec poprzedniego tysiąclecia. Zginęły wówczas dwie osoby (członkowie sekty złożyli innych członków w ofierze szatanowi, po czym mieli popełnić samobójstwo, ale stchórzyli). Sprawcy przyznali się do winy, obecnie odsiadują odpowiednio dożywocie i 25 lat więzienia. Jedna w tej sprawie rzecz do dziś dnia nie została wyjaśniona. Otóż mężczyźni (~20 lat) po nocnym morderstwie uciekli z bunkra, który służył im jako siedziba i miejsce odprawiania okultystycznych rytuałów. Ciała współwyznawców pozostawili. Jednak nad ranem zostały one podpalone. Do dziś dnia nie wiadomo, kto tego dokonał, żaden z morderców się do tego nie przyznał. Jest to dziwne, bo do morderstwa oraz późniejszych przestępstw (m. in. próby zorganizowania odbicia z aresztu czy podżegania do kolejnego zabójstwa) już się przyznali. Racjonalna teza - po prostu kłamią (pytanie, po co mieliby to robić, szczególnie biorąc pod uwagę, że ich sytuacja i tak była beznadziejna, a jeden nawet wyraził skruchę).
Puszczając jednak wodze fantazji (bo na tym ten wątek polega), proponuję alternatywne wyjaśnienie tej zagadki. Otóż satanistom udało się przyzwać wspomnianego demona. Z uwagi na jego piekielną naturę fizycznym tego objawem było właśnie podpalenie zwłok ofiar, które w ten sposób zły duch pochłaniał, przyjmował, konsumował. Ponieważ jednak jego wyznawcy stchórzyli (do tego korzystali z nieprawidłowo przetłumaczonych sentencji, co zostało potwierdzone), a demon nie jest zbyt wdzięcznym duchem, nie otrzymali oni pomocy ze strony kultu i ostatecznie trafili za kratki. Nie chcieli pozbawić się życia, jednak i tak je stracili.
Offline
Obywatel
Szatan działa podstępem. Kusi człowieka do grzechów. Ale ludzie którzy jeszcze tego nie wiedzą niech zapamiętają tylko wiara w Boga prowadzi do zbawienia i szatan nie ma takiej możliwości żeby w jakiś sposób zwyciężyć z Bogiem. Nie należy że kontaktowanie się ze światem duchów w jakikolwiek sposób, poprzez wróżki czy samemu, jest grzechem śmiertelnym. W książce o. Josepha-Marie Verlinde ,,Bóg wyrwał mnie z ciemności" magia określana jest tak: ,,w sensie ogólnym magia jest próbą oddziaływania na naturę celem osiągnięcia, i to różnymi sposobami, cudownych skutków; w ujęciu ezoterycznym chodzi o zdobycie władzy nad mocą stanowiącą o jedności wszechświata. Etymologiczne słowo to wywodzi się od magów, członków kasty kapłańskiej u Medów i persów, którzy- wg Herodota - wyróżniali się znajomością astrologii, posiedli umiejętność wróżenia i inne tajemne sztuki." Można więc z tego wywnioskować że magia też jest złem a używanie jej sprzeciwianiem się samemu Bogu. I nie myślcie że magia nie istnieje. Co do okultyzmu jest to wiara w tajemne moce( magię astrologię wróżby) Obecnie obejmuje m.in. satanizm, neospirytyzm. Okultyzm więc można zaliczyć do grzechów ciężkich.
Offline