Generał
Offline
Sauron napisał:
Tylko, najlepiej żeby zginął makabryczną śmiercią
Może zginie, ale się jeszcze zastanowię. A jak już to w psychiatryku, albo w innym podobnym miejscu (kuchni, czy coś takiego ).
Ostatnio edytowany przez Deferdus (2011-08-04 20:07:43)
Offline
Deferdus napisał:
O.o To jest jedna z najstraszniejszych gier o.O
E tam. Strachu nie było, ale za to zaszczucie, panika, mania prześladowcza - ooo tak. Może to mnie, po wszelkich studiach grozy, niewiele już rusza. A jeśli chodzi o Mity Cthulhu - z dumą przyznam, że mam w jednym paluszku (o, a teraz w pokoju obok leży sobie Necromonicon rzekomego szalonego araba, który sobie powtarzam, bo wiele rzeczy z głowy uleciało)...
Swoją drogą, przy okazji tego tekstu można napomknąć o ogólnej idei strachu i grozy w literaturze. Uważam, że leżące wszędzie flaki, wyskakujące potworności i inne straszydła wbrew pozorom... niszczą klimat. Jeśli są podane jako coś pierwszoplanowego. Jako tło potrafią być ekstra, jeśli nie robi się z tego gore (polecam "Martwicę mózgu" Petera Jacksona - jeden z jego pierwszych filmów, w których w sposób genialny, a przy tym komiczny przerysował ten problem). Klimat w horrorach powinno się raczej opierać na tajemnicy, a zwłaszcza niepewności i niepokoju - świdrującym mózg, rosnącym napięciu, które nie ma punktu kulminacyjnego, rozładowania. W ten sposób powstały chyba najlepsze opowiadania z dziedziny horroru. Dla zobrazowania warto sobie przeczytać cokolwiek Lovecratfa (z mniej znanych polecam "Kolor z przestworzy" - totalna miazga - i "Muzykę Ericha Zanna") bądź... nie będę oryginalny, innym razem - Edgara Allana Poe. "Zagłada domu Usherów". Ten jeden tytuł wszystko wyjaśnia.
Offline
Nerevan napisał:
Deferdus napisał:
O.o To jest jedna z najstraszniejszych gier o.O
E tam. Strachu nie było, ale za to zaszczucie, panika, mania prześladowcza - ooo tak.
A co z spotkaniem z matką hydrą, lub Dagonem?
Nerevan napisał:
Swoją drogą, przy okazji tego tekstu można napomknąć o ogólnej idei strachu i grozy w literaturze. Uważam, że leżące wszędzie flaki, wyskakujące potworności i inne straszydła wbrew pozorom... niszczą klimat. Jeśli są podane jako coś pierwszoplanowego.
Chodziło ci o mój tekst?
Nerevan napisał:
"Zagłada domu Usherów". Ten jeden tytuł wszystko wyjaśnia.
Na pewno przeczytam.
Ostatnio edytowany przez Deferdus (2011-08-13 11:11:49)
Offline
Deferdus napisał:
A co z spotkaniem z matką hydrą, lub Dagonem?
A to właśnie nie. Z pewnością najlepsze momenty to ucieczka z hotelu na początku gry, starcie z tym... czymś w rafinerii Marsha (w ogóle rafineria była genialnie zrobiona) oraz oblężenie statku przez tych rybo-ludzi. Akurat Dagon to była pestka w porównaniu z hordami tych potworów, które dobijały się do drzwi, rozszarpywały załogę i przeciskały się przez każdą szczelinę - nigdzie nie można było się czuć bezpiecznym. Bomba. Hydra też była prosta do pokonania.
Dobra - ale spamowi stop. Chociaż z drugiej strony omówienie gry jako inspiracji... Mhm... spamu nie ma?
Chodziło ci o mój tekst?
Raczej ogólnie. Po prostu wykorzystałem fakt, że ktoś w końcu wstawił coś podchodzącego pod dreszczyk, więc grzechem byłoby nie skorzystać z okazji.
Czy popełnisz ten błąd, czy nie - to już zależy od dalszej części tekstu, bo teraz to trudno powiedzieć . Sam lubię czasami opisać dokładnie, co pacjent ma w brzuszku albo główce. Nie metaforycznie rzecz jasna.
Aż mnie nakręciłeś, żebym sam napisał coś horrowatego. Zwłaszcza, że wczoraj oglądałem "Nocny pociąg z mięsem".
Offline
Nerevan napisał:
Aż mnie nakręciłeś, żebym sam napisał coś horrowatego.
Cała przyjemność po mojej stronie. Mam nadzieję, że wstawisz to na forum, uwielbiam teksty z dreszczykiem (i gry również, przecież jestem graczem )
Offline
Dodałem kolejny rozdział.
Przepraszam za double post.
Offline