Genera³
W tym temacie bêdê zamieszcza³ ró¿ne wytwory mojej wyobra¼ni.
To co umieszczam teraz to Prolog do jednej z moich historii. Byæ mo¿e napiszê co¶ wiêcej, lub wrzucê ci±g dalszy (pisany do¶æ dawno i wymagaj±cy obróbki - w obecnej formie jest beznadziejny, jak wypociny pó¼nego gimnazjalisty). My¶lê te¿ nad wrzuceniem czego¶ zawieraj±cego elementy autobiograficzne (czyli co¶ o przygodach Saurona z której ery ¶wiata, nie wiem jeszcze której). Mam jeszcze przygotowany szkic przygody pewnego mrocznego wojownika prze¿ywaj±cego liczne przygody. Mam przygotowan± fabu³ê, która jest ca³kiem skomplikowana. Nie bêdzie prostego podzia³u na z³o i dobro, czyli pojawi siê szaro¶æ, ale przechodz±ca g³ównie w ciemno¶æ. Sama historia bêdzie nieco pesymistyczna w wymowie, przez wszechogarniaj±cy wp³yw zepsucia. Pewnie bêdê siê co nieco inspirowa³ seri± gier Diablo, ale nie liczcie na tani± zrzynkê.
Dla u³atwienia, macie tutaj drobn± rozpiskê. Dla lepszego klimatu bêdê pos³ugiwa³ siê innymi miarami ni¿ obecnie przyjêtymi.
Cal : 2,4 cm
D³oñ (4 cale): 9,6 cm
Piêd¼ (2 d³onie) : 19,2 cm
£okieæ (3 piêdzi/2 stopy) : 57,6 cm
S±¿eñ (3,5 ³okcia) : 172,8 cm
Staja: 18 000 cm = 180 m
Mila (40 staj) = 7200 m
To chyba bêdzie dobra "wczuwka" do klimatu. W wiekach ¶rednich nie znano centymetrów, ja piszê w ¶wiecie stylizowanym na ¶redniowiecze, st±d by dodaæ smaczku macie miary.
-------------------------------------
Noc zapad³a nad ¶wiatem. Mroczny ca³un zakry³ wszystko jakby we mg³ê, która kry³a ca³y ¶wiat przed nieznanym. Orze¼wiaj±cy wiatr z zachodu niós³ ze sob± s³odki zapach lawendy i ja¶minu z nutk± od¶wie¿aj±cego zapachu ¶wierku. Cisza, jaka zapad³a by³a niemal¿e namacalne, po chwili jednak rozleg³y siê charakterystyczne d¼wiêki ¶wierszczy, które rozpoczê³y swój nocny koncert. S³ychaæ by³o szuranie, d¼wiêki ³ap st±paj±cych po gêstej le¶nej ¶ció³ce - nocne zwierzêta rozpoczê³y ³owy, które bêd± trwaæ a¿ do ¶witu. Potem ust±pi± miejsca kolejnym istotom w niekoñcz±cym siê cyklu ¿ycia i ¶mierci. Teraz jednak mo¿na by³o wyczuæ co¶ niepokoj±cego. Co¶ poruszy³o siê w krzakach, zwracaj±c na chwilê uwagê zwierz±t le¶nych które czmychnê³y w pop³ochu. Pojawi³a siê postaæ w ciemnym p³aszczu. Wygl±da³a na wysok± i szczup³±. Bi³y od niej moc i ogromna si³a. Istota kierowa³a siê na wschód. Zmierza³a w kierunku tajemniczych gór majacz±cych w oddali. Nazywa³o siê je Miedzianymi, gdy¿ ich br±zowy kolor przypomina³ mied¼ a w pe³nym s³oñcu roz¶wietla³a siê feeri± barw. W tamtej chwili góry by³y jednak szare i matowe. Postaæ szybko i nadzwyczaj zrêcznie pokonywa³a le¶ne przeszkody co tylko utwierdza³o w przekonaniu, ¿e to by³ kto¶ niezwyk³y. To nie by³ jednak elf: osobniki tej rasy by³y mniejsze i jeszcze bardziej szczup³e. Wtem miêdzy mrocznymi drzewami co¶ siê poruszy³o. Postaæ zatrzyma³a siê. czekaj±c na powtórne poruszenie w zaro¶lach. Ciemno¶æ by³a wyj±tkowo gêsta. Nawet krasnoludy z podziemnego królestwa Arkad-Barud s³ynne ze swych umiejêtno¶ci przenikania mroku niewiele by zobaczy³y. Postaæ ruszy³a po upewnieniu siê, ¿e ju¿ po wszystkim. Przemieszcza³a siê szybko, od czasu do czasu nas³uc.h.u.j±c czy nikt jej nie ¶ledzi. Minê³y tak dwie godziny, gdy istota dotar³a na wielk± polanê w tym czasie pokonuj±c czterdzie¶ci staj. Wygl±da na to, ¿e ta puszcza jest niemal¿e bezkresna.
Polana by³a wielka i szeroka. Krótka trawa przypomina³a miêkki dywan, na którym chcia³aby siê znale¼æ niejedna para kochanków. Byæ mo¿e z tej polany korzysta³y te¿ le¶ne driady, gdy¿ kamienie i drzewa by³y rozmieszczony w uporz±dkowany, praktyczny sposób. Gdzie by³y w³a¶cicielki pozostaje tajemnic±, gdy¿ miejsce wygl±da³o na opuszczone, ale nie zaros³o zielskiem przez prawdopodobne u¿ycie le¶nej magii z której te stworzenia by³y znane. Ros³y te¿ kwiaty, których kolorów nie sposób by³o rozpoznaæ w ciemno¶ci. Polana w ¶wietle dnia wygl±da³aby bez w±tpienia piêknie, ale teraz nie by³o czasu siê nad tym zastanawiaæ, gdy¿ znienacka spomiêdzy drzew ukaza³y siê jakie¶ wysokie, szerokie postacie. Zakapturzony podró¿nik wymamrota³ co¶ pod nosem i ¶wiat³o rozb³ys³o nad polan±. Wtedy szybko wyj±³ broñ - miecz elfiej roboty, rêkoje¶æ by³a wysadzana rubinami, a klinga szara i matowa, ale rozb³yskuj±c± co parê chwil karmazynow± czerwieni±. Zakapturzony spokojnie spojrza³ na swoich prze¶ladowców mog±c ju¿ zobaczyæ ich w ¶wietle. To by³y orki w towarzystwie mniejszych, ale bardziej zwinnych goblinów. Orki z ostrymi, po¿ó³k³ymi k³ami, ciemnozielon± skór±, na której by³y wytatuowane symbole runiczne orków i umiê¶nion± budow± robi³y na ka¿dym wra¿enie. Do tego mia³y czarne, ¶wiñskie oczy które zmienia³y siê w kolor krwawej czerwieni w czasie ich s³awnego sza³u bitewnego. Wojownicze, z wielkimi zdolno¶ciami bitewnymi, by³y s³awne w ca³ej Tanarii. Gobliny, ma³e i chude, z czarnymi oczami, zgni³o zielon± skór± oraz z równie¿ z ¿ó³tymi k³ami wygl±da³y komicznie . W uszach mia³y z³ote kolczyki. Tchórzliwe i ma³e, w pojedynkê nie stanowi± zagro¿enia, ale w grupie czuj± siê pewniej. Trzeba z nimi byæ jednak ostro¿nym, gdy¿ s± niezwykle szybkie, przerastaj±c nawet elfy. Gobliny i orki byli ubrani w ciê¿kie skórzane zbroje nabijane æwiekami. Jeden ork mia³ zbrojê p³ytow±. Wszyscy walczyli maczugami, mieczami, toporami oraz oskardami, do tego mieli wielkie, okr±g³e tarcze, orki ze stali, gobliny z drewna obci±gniêtego skór± bawo³a jaka. Razem by³o ich piêtnastu w tym o¶miu orków. Banda wymieni³a uwagi w swoim jêzyku i zaatakowa³a.
Orki rzuci³y siê pierwsze wrzeszcz±c szaleñczo. Podró¿ny doskoczy³ do pierwszego. Zablokowa³ dwa ciêcia orka i sam zaatakowa³. Stworzenie zablokowa³o cios i szybko skontrowa³o. Zakapturzony ustawi³ miecz poziomo do blokowania i zaabsorbowa³ impet uderzenia. Szybko kopn±³ orka w krocze i zaatakowa³. Ork zawy³, a ból os³abi³ refleks. Ostrze g³adko przesz³o przez ramiê stwora. Ten rykn±³ i zacz±³ szybko m³óciæ mieczem. Sza³ by³ podró¿nemu na rêkê. Unikn±³ trzech ciosów i zaryzykowa³ ciêcie w szyjê. Op³aci³o siê. Kolejne dwa orki rzuci³y siê na raz na niego z pa³kami. Mog³y z ³atwo¶ci± gruchotaæ ko¶ci. Zakapturzony kopn±³ jednego w nogê, a z drugim zderzy³ siê mieczem. Szybko weszli w wymianê ciosów. Kopniêty ork szybko do³±czy³ do walki. Po chwili jeden ork pad³ z rozoran± piersi±, a drugi kopn±³ podró¿nego. Postaæ zatoczy³a siê, ale zd±¿y³a unikn±æ ciosu orka. Kucaj±c zaryzykowa³a ciêcie poziome na brzuch. Trafi³a i rubinowy gejzer zala³ ca³± okolicê Czwarty ork z toporem wszed³ z podró¿nym w ostr± wymianê ciosów. Bestia by³a bardzo szybka. Nikt nie móg³ zdobyæ przewagi, ale topór ¶rednio nadawa³ siê do szermierki. Szala zwyciêstwa przechyli³a siê w stronê zakapturzonego, gdy ork otrzyma³ p³ytkie ciêcie w plecy wynik³y z nieuwagi. Cios nie by³ powa¿ny, ale zdekoncentrowa³ stwora. Podró¿ny szybko zasypa³ orka gradem ciosów. Istota zablokowa³a trzy, jednak nastêpny trafi³ go w pier¶, a kolejny w szyjê. Pad³ w ka³u¿y krwi. Kolejny mia³ ci±gle wiele zapa³u, mimo ¶mierci towarzyszy. Zakapturzony szybko skoczy³ do orka i wyprowadzi³ szybkie ciêcia. Stwór unikn±³ wszystkich ciosów i skontrowa³ . Nie trafi³ podró¿nego, który kopn±³ orka w bok i siekn±³ mieczem w g³owê, która pêk³a na kawa³ki. Ostatnie dwa ruszy³y wywijaj±c w¶ciekle toporami. Podró¿ny przeturla³ siê na bok i zaatakowa³ z flanki. Z braku tarczy, spróbowa³ zas³oniæ siê twardym styliskiem topora, ale próba by³a nieudana. Stwór zawy³ z bólu, kiedy rêka wci±¿ ¶ciskaj±ca topór upad³a z pla¶niêciem na ziemiê. Jego kompan spróbowa³ skróciæ podró¿nego o g³owê, ale biegaj±cy w kó³ko ork bez rêki wpad³ mu pod topór i zgin±³ z wbitym w pier¶ ostrzem. Zakapturzony szybko podci±³ nogi zdezorientowanemu przeciwnikowi i przybi³ go mieczem do ziemi.
Ork dowódca pos³a³ gobliny. Podró¿ny wypowiedzia³ w stronê potworków s³owo mocy tworz±c w powietrzu rêk± wzór. Z d³oni wystrzeli³y czerwone pociski zabijaj±c cztery gobliny w rozb³yskach ¶wiat³a. Ostatnie trzy próbowa³y pom¶ciæ swoich i kr±¿y³y wokó³ zakapturzonego cz³owieka, próbuj±c go sprowokowaæ do ataku. Nie doceni³y go. Kiedy jeden z nich rzuci³ siê na postaæ, to szybko zosta³ trafiony mieczem w g³owê. Bryzgnê³a krew. Pozosta³e dwa rzuci³y siê na raz z szaleñstwem w oczach. Podró¿ny rozpocz±³ piruet defensywny. Roztoczy³ wokó³ siebie ochronn± burzê miecza, zas³aniaj±c siê seri± precyzyjnych ciêæ tworz±c trudn± do przebicia zas³onê. Gobliny szybko uderzy³y. Nie trafi³y celu. Zakapturzony uderzy³ p³azem miecza jednego z nich, szczerbatego szakala z opask± na lewym oku, rozpraszaj±c go i wyprowadzi³ ciêcie. Stwór nie mia³ szans. Jego towarzysz poda³ ty³y, a widz±c to ork przywódca szybko zaszed³ mu drogê i odr±ba³ jego g³owê jednym celnym ciêciem tasaka. Przez chwili obserwowali siê badawczo, mierz±c siê wzrokiem.
Dowódca rzuci³ siê na postaæ w kapturze . Szybki jak goblin i silny jak nied¼wied¼, próbowa³ pokroiæ ofiarê. Ich szermierski pojedynek trwa³ chwilê. Badali swoje zdolno¶ci.
- Dobrze walczysz, jak na kogo¶ innej rasy ale nie uda ci siê mnie pokonaæ!- zawo³a³ ork. G³os mia³ niski i chrapliwy. - Nie mogê pozwoliæ ci i¶æ dalej!
- Co ja wam zrobi³em?
- Obserwowali¶my ciê d³ugo. Jeste¶ niebezpieczny, musisz umrzeæ. I tak siê stanie!
- Dla twojego w³asnego dobra, lepiej ¿eby ci siê uda³o!- odrzek³ zakapturzony.
Starli siê ponownie. Mieli równe umiejêtno¶ci. Walczyli z furi±, nie mog±c prze³amaæ gardy przeciwnika. Wtedy trzeba liczyæ na b³±d wroga. Po dziesiêciu sekundach nadarzy³a siê okazja. Ork wzi±³ zbyt szeroki zamach mieczem; ods³aniaj±c brzuch. Podró¿ny zaryzykowa³ atak. Zanurkowa³ próbuj±c nabiæ orka jak na ro¿en. Stwór zareagowa³ i zablokowa³, ale ledwo. Zosta³ lekko zraniony w rêkê. Zaatakowa³ szybko podró¿nego mieczem w kierunku piersi. Gdyby mu siê uda³o, zakapturzony zosta³by przekrojony na pó³. Uda³o mu siê unikn±æ ciosu. Przeszed³ pod dziuraw± gard± przeciwnika i przeci±³ mu pier¶. Dowódca pad³ z rozoran± piersi±. Jednak szybko wsta³ i próbowa³ walczyæ dalej, ale zaczê³o mu brakowaæ si³. Podró¿ny spokojnie walczy³. Nie ryzykowa³, bo wiedzia³, ¿e ork sam padnie. Zd±¿y³ jednak przeci±æ ramiê i nogê stwora. Ork pad³ bez si³. Zakapturzony spokojnie schowa³ broñ i ogarn±³ wzrokiem pole walki. Szybko przeszuka³ rzeczy martwych i w³a¶nie podszed³ do dowódcy gdy ten spojrza³ na niego i przemówi³:
- Nie uda ci siê uciec, taka jest wola Pana.
- Co? Jakiego Pana? – zapyta³a postaæ.
- Pana potê¿niejszego ni¿ wszyscy inni. Bliska chwila jego nadej¶cia. Niewiernych czeka ¶mieræ w ogniu. Ukorz siê przed Jego wol±!
- O kim ty mówisz?
- Dowiesz siê.- odpowiedzia³ ork. Mia³em ciê zabiæ na Jego rozkaz, bo stoisz na Jego drodze. Zawiod³em go, ale mo¿esz siê do Niego przy³±czyæ. Jeszcze nie jest za pó¼no.
- Jak On siê nazywa?
- Jest wielki, potê¿ny i wszechwiedz±cy.- orkowi przerwa³ kaszel. Chwa³a mu! Znaki s± wszêdzie, ¿e on nadchodzi, niebiosa pe³ne gniewu, piek³o szalej±ce w dzikim szale.
- Kto? Kto? – dopytywa³a siê postaæ w kapturze. Gdzie s± te znaki?
- Dowiesz siê. Dowiesz siê…
Rozleg³ siê upiorny, nienaturalny ¶miech orka, któremu ¶mieræ zajrza³a w oczy.
Ork umar³ i ju¿ nic nie da³o siê zrobiæ. Przy jego ciele zakapturzony nic nie znalaz³. Ruszy³ wiêc dalej w drogê.
A w mroku czai³o siê z³o…
-------------------------------------
Bez w±tpienia trochê krótki i jak zwykle bardzo konstruktywny (typowy dla mnie - nastrój tajemnicy, ma³y opis otoczenia, a potem wieeeeeeelka rze¼nia)
Ostatnio edytowany przez Sauron (2011-02-27 09:46:52)
Offline
Nie ejstem znanym stylista, ale pierwszy i drugi akapit do poprawy, zdania kiepsko sie ze soba lacza, co utrudnia troche czytanie. Ale reszta bomba, walka jest takze dynamiczna, calkiem niezle opisana. Tylko ten ork musial byc wyjatkowo glupi, ja na jego miejscu zaatakowalbym goscia kupa, nie mialby szans.
Offline
Genera³
Tak my¶la³em, ¿e te fragmenty do poprawy. Potrzebowa³em tylko potwierdzenia. Masz szczê¶cie ¿e nie widzia³e¶ dalszych wypocin, bo je pisa³em dawno temu i mój warsztat by³ na kiepskim poziomie (¿em prawie siê do Paoliniego zni¿y³ ). Samego przebiegu bitwy nie zmieniam. Zauwa¿, ¿e on nie wypuszcza³ po kolei, tylko rzuca³ falami.
Ostatnio edytowany przez Sauron (2011-02-27 09:29:05)
Offline
Nom, ale taka taktyka jest malo skuteczna, w stosunku 15:1, ale to tylko moje zdanie. A Paolini z koleji nie pisal tak zle, jak na 15 latka i na dodatek amerykanina.
Offline
Genera³
Nie pisa³ ¼le, bo nic nie napisa³. Rodzice za niego pisali, ojciec "przekuwa³ mêtne my¶li w jasne zdania", matka dokona³a korekty, babcia zrobi³a mu "zajmuj±cy pocz±tek i koniec", siostra wplot³a rozdzia³y ze sob± jako czarownic±, jaka¶ kobieta mu zrobi³a kilka rozdzia³ów pocz±tkowych. Nie wspomnê o reszcie ekipy. Styl z wiekiem jako¶ mu siê nie zmienia, wielkich ró¿nic w pisaniu nie stwierdzi³em. G³ówny bohater beznadziejny, jaki¶ dzieciak m³odszy ode mnie do tego taki s³odziutki i dobry, ¿e niedobrze mi. Osobi¶cie liczê na zakoñczenie, ¿e Eragon zabije Murtagha (bo ten drugi te¿ zas³uguje na kopanie ty³ka), a na koniec szalony król skopie Eragona i mamy unhappy end. Tak nie bêdzie co prawda (jestem pewien), ale marzyæ nikt nie zabroni. Aha jeszcze genialny pomys³ publicznego biczowania jednego z bohaterów za ocalenie oddzia³u buntowników przed rzezi± z r±k Imperium, gdy¿ g³upi kapitan rado¶nie siê rzuci³ 100 ¿o³nierzy na 300 ¿o³nierzy. Nastêpnego dnia po biczowaniu które ledwo prze¿y³ dosta³ komendê "na koñ" i ruszy³ do boju. Gratulujê logiki. Czyta siê lekko i przyjemnie jednak, ale od czasu do czasu jaki¶ absurd uderza z pe³n± si³±.
Offline
Ten moment z biczowaniem byl calkowicie bezsensowny, ja predzej ubiczowalbym tego kapitana, za zle rozkazy podczas bitwy. kolejna nielogicznoscia w biczownaiu jest to, iz normalny czlowiek ginal gdzies po 20-30 ciosach, czyli po tym co dostal Roran, powinienbylon sie nie poruszac przez co najmniej 2 tygodnie.
Offline
Genera³
Dobra ty mnie tu nie czaruj. Chcesz gadaæ o Paolinim to do innego tematu zapraszam, ten jest po¶wiêcony moim wypocinom. ^^
Nieco zmodyfikowa³em tekst.
Ostatnio edytowany przez Sauron (2011-02-27 12:30:10)
Offline
Zdecydowana poprawa pierwszych dwoch akapitow, teraz wiadomo co i jak. Z Diablo, chyba pozyczyles zwrot: "na wschod", poniewaz nie bylo w nim orkow oraz goblinow. i dlaczego miecz pulsowal czerwienia?
Offline
Zaliczam powy¿sz± pracê jako dzie³o do I zadania ZP i konkursu literackiego. Wkrótce oceniê.
Offline
Genera³
Zapo¿yczenia z Diablo pojawi± siê w innej serii opowiadañ! Miecz pulsowa³ czerwieni± bo by³ umagiczniony i mo¿liwe, ¿e mia³ w³asn± ¶wiadomo¶æ która ³aknê³a krwi. Interpretuj to jak chcesz.
Offline