Generał
Offline
Przybysz
Nie wiem, znam jedynie kilka utworów... Ale jeśli masz coś godnego polecenia, to możesz podać tytuły
Offline
No więc ja też witam. Również pochodzę z zachodnio-pomorskiego . Może kiedyś zagramy w herosy (jeżeli grasz multi).
Offline
Generał
Wiesz pierwsze dwa albumy są najlepsze - At Sixes and Sevens oraz An Elixir for Existence, ale ciężko polecić coś konkretnego, bo każdy utwór oferuje nieco co innego. Lepiej napiszę czego powinnaś się wystrzegać.
Nine Destinies and a Downfall z 2007: zaczynając od głupio brzmiącej wokalistki przypominającej mi jakąś szwedzką Hildegardę czy inną Brunhildę z wyglądu (piękna też specjalnie nie jest). Stężenie popu zwiększyło się. Album jest słabszy od poprzednich, ale wciąż ma jednak sporo pozytywnych elementów muzyki Velanda. Utwory jakich warto posłuchać: The Last Call, Sundown, Absent Without Leave, Seven Keys and Nine Doors, Downfall, może jeszcze One by One (które jest na granicy). Reszta zalatuje popem, ballada Glades of Summer nie porywa, wokalistka brzmi tak sobie. Na całym albumie ograniczono growle (które wcześniej pełniły główną rolę, a to głos żeński wspomagał tu i tam). Co ciekawe najbardziej katastrofalne są single, My Mind's Eye oraz The Other Side. Katastrofalne to rzecz względna, nowszy "elektorat" to z pewnością przyciągnie.
13th Floor z 2009: regres w stosunku do poprzednika, co jest plusem. Nowa wokalistka, tym razem hiszpańska piękność, która potrafi śpiewać milutkim ale też całkiem silnym głosem. Ma jednak takiego pecha, że zdarza jej się dostać dziwnie rozpisane partie wokalne, które śpiewa w wyższych tonach, co bywa niemiłe dla ucha. Opinie są podzielone, dla jednych słuchaczy umie tylko piszczeć, dla innych ma siłę i potencjał. Generalnie jednak jestem na tak, lubię ją. Growle pojawiają się prawie co utwór, co jest z pewnością dobrym znakiem, mają swoje momenty i moc, przez co wiem, że to jednak prawdziwy growl a nie jęki. Co polecam? Wszystko oprócz The Path to Decay oraz Lost in Life - to pierwsze jest średnie, drugie katastrofalne. Jeśli chodzi o polecane: The Mind Maelstrom ma niezłe riffy, wokalistka brzmi bardziej eterycznie, naprawdę fajny efekt, growl ma siłę, a łaciński chór jak zawsze daje czadu. Faworytami są jeszcze zdecydowanie The Seventh Summer - symfoniczne intro zmasakrowało mnie w pozytywnym znaczeniu, potem wchodzą gitary i piękny vocal bez żadnych pisków. Świetne riffy, grane z pasją, łaciński chór, growl, wszystko. Jest jeszcze Sirens of the Seven Seas, gitara oraz czysty męski wokal grający główną rolę (gościnny występ R.I.P Kenneth Barkved) tworzą niezwykły nastrój, a tekst jeszcze bardziej wciąga nas w utwór. Też wielki plus.
The Enigma of Life z 2011: bardzo dużo utworów, bo aż 14 (przy czym jeden to śpiewany po hiszpańsku bonus, a drugi to wersja akustyczna, więc w sumie powinno być 12 dla mnie, to bonusy). Co mogę powiedzieć o tym albumie? Dużo przynudzania, niestety. Album nie porywa. Pseudo mroczny klimat (jesteśmy tacy true goci, potniemy się, dzieciaki?). The End of it All jeszcze ujdzie, ale trochę brak głębi, połowa solówki to tylko powtórzenie głównego riffu. Fallen Angel - och taka rozpacz i smutek, aż się popłakałem. Kłamałem. All My Dreams jest już lepsze, This Darkness to właśnie utwór z wersją o hiszpańskim vocalu, radiowe wejście. Nie jest zły, są gorsze, jakiś tam growl jest i trochę więcej tam pracy włożono. The Twillight in your Eyes dzięki dobrym elementom symfonicznym robi wrażenie, bo gitara robi trochę wrażenie takiej "wymuszonej" albo "zblazowanej", ale nawet pasuje do klimatu utworu. Chór łaciński jak zawsze dobry. W wielu utworach wrzucane są solówki by trochę ubarwić album, jednym to wychodzi, drugim nie bardzo. Winter Land nawet nie pamiętam. Seaside Serenade to już jest naprawdę dobry utwór, porządny, agresywny metalowy riff, mocno brzmiący growl, przekonująca tym razem wokalistka, oraz chór tworzą utwór wyróżniający się na tej płycie. Darkened Days yet to Come w końcu oferuje nam clean male vocal, kojący z taką nostalgią i poczuciem bezsiły w głosie, dekadencki trochę. Potem wchodzi żeński wokal i już trochę gorzej, bo hiszpańska piękność sprawia wrażenie jakby trochę jej wesoło było popiskując w wyższych partiach, psując nastrój. Szkoda, bo utwór naprawdę dobry. Coming Down oraz Fading Star też są dobre. The Lonely Lake nie pamiętam, nudne. Enigma of Life odbiega od innych utworów, brak gitar. Wokalistka pokazuje, że śpiewać wciąż jednak potrafi, jak tylko włoży w to trochę więcej emocji, bo na tym albumie w większości utworów brzmi tak samo. Nudy. Nastrój taki jaki powinien być w gothic metalu, w końcu. Aha, jeszcze nudne teksty: ulubione słowa, "life", "coming down", "darkness", "no life", "no dreams", "tears" etc.
Się rozpisałem, teraz tylko przetłumaczę i wrzucę na encyclopaedia metallum.
Ostatnio edytowany przez Sauron (2012-05-26 12:04:54)
Offline
Przybysz
Sauron o_O No nie, takiej roboty to się nie da zignorować, już się biorę za słuchanie, dzięki śliczne
Offline
Generał
Tak jak pisałem, trochę to zrobiłem pod kątem recenzji do encyclopaedia metallum, ale skoro się przydało i tutaj to nawet lepiej. Kolejna duszyczka zbawiona w imię Lou Ci.phera. \m/
Ostatnio edytowany przez Sauron (2012-05-28 21:40:06)
Offline
Obywatel
Skoro już tak mówiliście o muzyce, to polecam Duran Duran - Ordinary World. Fajna piosenka, spokojna, no i jest balladą rockową . Tak, ogólnie : Witaj. Lubię dziewczyny. W co grasz oprócz Heroes III ?
Offline
Też zadam pytanie...
Co myślisz o skateboardingu?
Offline
Przybysz
Krzyżowiec napisał:
Skoro już tak mówiliście o muzyce, to polecam Duran Duran - Ordinary World. Fajna piosenka, spokojna, no i jest balladą rockową . Tak, ogólnie : Witaj. Lubię dziewczyny. W co grasz oprócz Heroes III ?
Witam, witam Poza Heroes raczej rzadko grywam - towarzyszę kuzynowi w GTA, i różne inne gierce.
Deferdus napisał:
Też zadam pytanie...
Co myślisz o skateboardingu?
Nic nie myślę, ale jeśli komuś ładnie wychodzi, to oczywiście szacunek...
Offline