Od kiedy człowiek jest pępkiem świata, a Kościół antropocentryczny? Zwierzęta to tak samo wartościowe dzieło Boże zgodnie z Pismem jak pozostałe, więc powinno się im poświęcać uwagę. Fakt, że nie ma na ich temat 100% zgodności w doktrynie tylko potwierdza, że nie jest to sprawa tak zero-jedynkowa, jak by się mogło na pierwszy rzut oka zdawać.
Offline
Obywatel
Kościół nie zajmuje sie zbawianiem dusz zwierzat :-) To pewna wiadomosc. Nie slyszalem o jakichkolwiek poczynaniach w tym celu.
Offline
Nie słyszałem też by Kościół zbawił cokolwiek. Zbawić może Bóg, a Kościoła to w to nie mieszaj, skorumpowana, mafijna instytucja.
Offline
Nie generalizujmy, to, że istnieją różne niebezpieczne i szkodliwe grupy w Kościele (homoseksualne, lewicowo-masońskie i z drugiej strony fanatycznie fundamentalne), nie znaczy, że cała ta instytucja jest mafijna. Żaden ksiądz, którego znam, dotąd nie przyjmował łapówek, wszelkie opłaty (w dalszym ciągu dobrowolne) przyjmował co łaska lub według cennika, więc oskarżenie o skorumpowanie należałoby raczej ograniczyć do najwyższych szczebli hierarchii (szczególnie skandaliczne dla mnie jest kupowanie sobie rozwodów przez bogatych sponsorów papiestwa). Poza tym Kościół tworzą zarówno duchowni, jak i wierni i jako całość stanowią instytucję. Trudno oskarżać szeregową starszą panią o reprezentowanie mafii.
Stwierdzenie, że Kościół zbawia, to zapewne skrót myślowy w wypowiedzi Barona. Zbawia Bóg, a najprostszą drogą ku temu zbawieniu jest w myśl teologii katolickiej droga wiodąca przez Kościół. Tak samo można powiedzieć, że zbawiamy się tak naprawdę sami - przez swoje uczynki, wiarę i poświęcenie - i nie znaczy to zarazem, że mamy moc zbawczą, tylko że korzystamy z Bożych łask w sposób właściwy.
Co do meritum, wg mnie to, że Kościół nie poświęca uwagi zbawieniu zwierząt, jest prawdą (stąd brak oficjalnego stanowiska), ale nie przesądza wg mnie o tym, czy mają one życie wieczne, czy też nie. Zwierzęta nie popełniają grzechów w naszym rozumieniu, więc może nie potrzebują takiego wsparcia. Jedynie my jako ludzie powinniśmy się nimi opiekować, niejako w imieniu Boga, ale to dotyczy sfery materialnej. Duchowość zwierząt to wciąż dla nas niezgłębiona tajemnica, na którą się nie zamykajmy .
Offline
Obywatel
Poza Kościołem nie ma zbawienia. To oficjalne stwierdzenie nie moje. Oczywiste ze zbawia Bóg.
Zwierzeta moga zyc wiecznie ale zapewne musza miec do tego cialo. Zatem zostaly by wskrzeszone dopiero wraz z ,,cial zmartwychwstaniem" jako skutek uboczny. To mozliwa teoria.
Offline
I tu się z Tobą, Baronie, mogę w pełni zgodzić.
Offline
Generał
Jakim prawem można zabraniać innym zbawienia jeśli nie przyjmowali wiary chrześcijańskiej z jakiegokolwiek powodu. Każda wiara głosi, że jest jedyną słuszną i ma rację. Z kolei z racją, jest jak z dupą, każdy ma swoją. Mnie osobiście nie przeszkadza jakakolwiek religia, o ile nie utrudnia innym życia ani nie próbuje wepchnąć swoich racji do gardła. Przykładów tych, którzy nigdy nie mieli okazji przyjąć chrześcijaństwa i chrztu jest sporo. To mogą być wszystkie osoby, które urodziły się i zmarły B.C czy pne. Przed naszą erą, czyli datą narodzin Chrystusa. Siłą rzeczy nie mieli przyjemności spotkać ani jego, ani jego nauk. Podobnie jak osoby, które znalazły się po innej stronie globu, gdzie biały człowiek zwyczajnie nie dotarł. Ameryka Południowa i ludy indiańskie. Niestety, zbyt często nawracano ogniem i mieczem, łupiąc co się da, więc mam wątpliwości co do jakości tego nawracania. Fakt, jest tam katolicyzm, tylko pytanie jakim kosztem.
Czyli ci wszyscy ludzie, nawet jeśli postępowali etycznie i moralnie (o ile pojęcie "etyki" istniało w tych okolicach w obecnym tego słowa znaczeniu) to i tak smażą się w Piekle? Ok, ciekawe. Ja jednak nie potrafię się z tym zgodzić. To jest zwyczajnie podłe, nieuczciwe i niesprawiedliwe.
Zgodzę się z tym, że to Bóg i my sami mamy swój udział w zbawieniu. Stąd wybieram swoją drogę, opartą o porządny kręgosłup moralny pozbawioną jednak nadmiaru kościelnej organizacji, która mnie zwyczajnie dusi.
Offline
Baron raczej mówił o wewnętrznej sytuacji Kościoła, w którym wiele osób uważa, np. że postawa "wierzący-niepraktykujący" przyniesie im chlubę, co oczywiście jest postawą błędną. To chyba dość logiczne, że innowiercy, czy osoby nieznające Boga, wreszcie niewierzący (sama wiara jest łaską) mogą uzyskać zbawienie, bo nieznajomość faktów nie szkodzi. Baron mówi o sytuacji świadomego sprzeniewierzenia się ewangelicznemu przesłaniu Kościoła (Kościół to określenie w wymiarze zarówno instytucjonalnym, jak i metafizycznym), więc prosiłbym o nie dorabianie sobie do tego otoczki, która miałaby uczynić z katolików jakichś zwyroli i narcyzów.
Poza tym kościołów też jest więcej niż jeden, więc tym bardziej nie rozumiem za bardzo tego świętego oburzenia.
Co do konkwistadorów, czysta polityka, nie mająca nic wspólnego z wiarą, a to że została ona tam przy okazji zakorzeniona i służyła jako pretekst do wymordowania milionów Indian - nie moja wina i nie zamierzam się wstydzić za decyzje hiszpańskich monarchów, z którymi nie mam etnicznie, historycznie ani moralnie nic wspólnego.
Offline
Generał
Stwierdzenia Barona są miejscami dość niefortunne, więc byłbym tu ostrożny. Nie każdy jest taki miły jak ja.
Offline